W dniach 05.06-07.06.2019 r. klasy 3GA, 1B LO oraz 2A LO pod opieką prof. Joanny Kiereś-Łach, prof. Agaty Łaguny oraz prof. Łukasza Malawki udały się na wycieczkę w Bieszczady. Poniżej krótkie sprawozdanie i wrażenia z wyprawy pzygotowane przez ... Alejanrdo (czyli Olka z klasy 2A LO):)
Środa 05.06
Zbiórka odbyła się o godz. 07.15 pod kinem "Bajka", a w drogę wyruszyliśmy już o godz. 07.30. Podróż trwała i trwała aż w końcu dojechaliśmy do jednego z największych miast Bieszczad - Sanoka, z którego jak wiemy pochodzi jedna z najbardziej popularnych polskich trenerek fitness pani Ewa Chodakowska. Pierwsza atrakcją wycieczki był godzinny przejazd drezynami rowerowymi na trasie Uherce Mineralne - Olszanica - Uherce Mineralne ok. 8,5 km. Następnie przyjechalismy do Polańczyka, gdzie odbył się słynny rejs Titanicem po Solinie. Miałem szansę poczuc się jak Leonardo DiCaprio i wciąż w głowie miałem utwór Céline Dion "My Heart Will Go On". Będąc nad Soliną przeszliśmy się koroną zapory wodnej. Zapora ma długość 664 m, a jej maksymalna wysokośc to 82 m. Solina jest jednym z największych sztucznych zbiorników zbudowanych w latach 1960-1968.
Widoki nad Soliną były niesamowite. Przez chwilę miałem wrażenie, że znajduje się w Norwegii... Po zwiedzeniu zapory przyjechalismy do miejsca zakwaterowania, gdzie czekała na nas pyszna obiadokolacja. Zmęczeni podróżą i pełni wrażeń z minionego dnia położyliśmy się spać.
Czwartek 06.06
O godz. 09.00, tuż po śniadaniu, spotkaliśmy się z przewodnikiem i przejechaliśmy się słynną wielką pętlą bieszczadzką. Tego dnia podziwialiśmy piękne krajobrazy z punktu widokowego w Lutowiskach oraz przeszliśmy się Połoniną Wetlińską. Niestety po drodze dopadła nas burza i grad. Ścieżka zamieniła się w koryto rwącej rzeki. Część osób była zupełnie nieprzygotowana na takie warunki atmosferyczne i po chwili była przemoczona do suchej nitki.Deszcz wszystkich zaskoczył i humory nam nie dopisywały. Ja także z największym trudem szedłem po śliskiej ścieżce, w dodatku martwiłem się o prof. Łukasza Malawkę, gdyż nigdzie go nie widziałem. Nagle zobaczyłem salamandrę i jak na komendę deszcz przestał padać i wyszło słońce. Humor od razu mi sie poprawił. W dodatku, gdy dotarlismy do autokaru, zobaczyłem idacego na końcu sora Łukasza i ... aż krzyknąłem: "Sor żyje!!!".
Po pieszej wyprawie wróciliśmy na miejsce noclegu, aby zregenerować swoje siły i ... wysuszyc buty oraz ubranie. Gdy wróciłem do swojego pokoju wciąż miałem w głowie utwór Céline Dion "My Heart Will Go On" i nagle doświadczyłem wielkiej przemiany (niemal jak z trzeciej części Dziadów) ... z Olka zamieniłem się w Alejandro:)
Piątek 07.06
Godz. 07.30 śniadanie i wykwaterowanie. Obudziłem się już nie jako Olek, ale jako Alejandro. O godz. 08.20 przyjechaliśmy do Muzeum Przyrodniczo-Łowieckiego w Nowosiółkach, gdzie razem z przewodnikiem zwiedzaliśmy tutejszą wystawę. Następnie podzieliliśmy sie na dwie grupy i rozgrywaliśmy między sobą mnóstwo gier i zabaw. Zwieńczeniem zabawy było ognisko, po którym wyruszyliśmy w drogę powrotną z krótkim postojem w Sanoku. Do Lublina dotarliśmy o. godz. 22.00.
Wycieczka, jak dla mnie była niesamowita. Czułem się jak Leonardio Di Caprio na Titanicu w Norwegii.
Zapraszamy do galerii zdjęć.